02.01.2006

Awans Czachora, pech Hołowczyca

Pierwszy afrykański etap Dakaru 2006 był udany dla Jacka Czachora. Na dzisiejszym, liczącym 314 kilometrów odcinku specjalnym kapitan ORLEN Team odnotował 23 czas i w łącznej klasyfikacji awansował na 28 miejsce.

- Po podróży przez Morze Śródziemne już o godzinie czwartej nad ranem znaleźliśmy się w Afryce. Było bardzo zimno. Etap rozpoczął się od dość nietypowych przygód. Na dwóch stacjach benzynowych nie chciano przyjąć europejskiej waluty i udało się to dopiero na trzeciej, ale za 20 litrów paliwa zapłaciłem tam 50 euro. Przed startem do odcinka specjalnego wyregulowałem jeszcze tylny amortyzator i wyruszyłem w drogę, po raz pierwszy w tym rajdzie i zgodnie z nowymi przepisami bez GPS-u. Nawigacja nie sprawiała mi żadnego problemu, a czas byłby jeszcze lepszy, gdyby nie awaria zacisku przedniego hamulca. Musiałem się zatrzymać, aby ją usunąć i straciłem przez to kilka minut. Strasznie szkoda mi Krzyśka. Tak dobrze zaczął. To po prostu niewiarygodny pech - powiedział na biwaku w Ar Raszidiji Jacek Czachor.

Samochód Krzysztofa Hołowczyca i Jean-Marca Fortina odmówił posłuszeństwa już na odcinku dojazdowym do 3 etapu, jeszcze przed startem do odcinka specjalnego. Awaria została usunięta, ale Nissan Pick-up polsko-belgijskiego duetu wyruszył na trasę próby sportowej z bardzo dużym spóźnieniem. Hołowczyc osiągnął metę odcinka specjalnego około godziny 18:30 i ma jeszcze do pokonania ponad 120 kilometrów dojazdówki. Reprezentant Orlen Team odnotował 62 czas, ale musiał się zmagać z wyprzedzaniem jadących w końcu stawki ciężarówek oraz wznoszonym przez nie kurzem.