09.01.2006

Czachor osiemnasty na najdłuższym oesie Dakaru

Jacek Czachor był 18 na mecie najdłuższego w tegorocznym Dakarze odcinka specjalnego, wchodzącego w skład dziewiątego etapu z Nawakszut do Kiffy w Mauretanii. Reprezentant ORLEN Team potrzebował 9 godzin, 19 minut i 16 sekund na pokonanie OS-u liczącego 599 kilometrów. Po przejechaniu jeszcze 245 kilometrów przebiegającej po asfalcie „dojazdówki”, Polak o godzinie 20:00 miejscowego czasu dotarł do biwaku w Kiffa.

- Pierwsze sto kilometrów miałem dzisiaj straszne. Źle się czułem, miałem kłopoty żołądkowe, nie miałem wręcz siły, zakopywałem się, ale później na szczęście wszystko przeszło. Ten oes był wyjątkowo trudny, ale Dakar to przecież najtrudniejszy rajd na świecie. Na motocykl wsiadłem dzisiaj o siódmej rano, a na metę etapu przyjechałem o godzinie 20:00. Trzynaście godzin spędzonych na motocyklu i odechciewa się wszystkiego. Specyfika trasy wymaga przez 500 kilometrów jazdy na stojąco. Jestem zmęczony, ale cały. Motocykl jest także nieuszkodzony. Początkowo miałem kłopoty z pokonywaniem wydm. Przednie koło motocykla zapadało mi się w miękkim piachu, a ja spadałem z motocykla. Odbywa się to jednak przy niewielkiej prędkości, a upada się na piach. Można co najwyżej się tylko trochę poobijać - opowiadał kapitan ORLEN Team po przybyciu na biwak w Kiffie.

Dopiero tutaj Polski zawodnik dowiedział się o tragicznej śmierci Andy’ego Caldecotta.

- Przejeżdżałem obok miejsca wypadku, ale byli tam już inni motocykliści oraz helikopter i pokazali mi, abym się nie zatrzymywał. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że sytuacja jest poważna. Caldecott był naszym kolegą. Wyprzedzał mnie na dzisiejszym etapie w dużym kurzu. W takich warunkach, przy dużej prędkości, do nieszczęścia wystarczy kamień na drodze. A tego nie można przewidzieć. Ja staram się zwalniać w kurzu, jest bowiem wtedy bardzo niebezpiecznie. Gdy nie widzimy trasy to dochodzi do nieszczęść. Dakar to bardzo szybki rajd, ale pewnej bariery nie można przekraczać. Myślę, że Andy niestety ją przekroczył. Aby w przyszłości uniknąć tragedii trzeba ograniczyć pojemność silników w motocyklach i przede wszystkim zwiększyć do dwóch minut czas startu pomiędzy motocyklistami. Będzie wtedy mniej jazdy w najbardziej niebezpiecznym kurzu - dodał Jacek Czachor.

Jacek Czachor odrobił dzisiaj część strat poniesionych podczas ósmego etapu do Nawakszut. Za ominięcie jednego z punktów przejazdu do łącznego czasu dopisano mu dwie godziny kary. Zepchnęło to reprezentanta ORLEN Team na 21 miejsce. Dzisiaj awansował na 17 pozycję.

Po tragicznym wypadku Andy’ego Caldecotta organizatorzy rajdu postanowili odwołać jutrzejszy odcinek specjalny dla motocyklistów. Zawodnicy przejadą na motocyklach trasę etapu z Kiffy do Kayes w Mali. Planowany OS będzie tzw. „przejazdówką” i nie zostanie na nim przeprowadzony pomiar czasu. Jedyne ograniczenie będzie polegało na limicie 10 godzin, podczas których należy pokonać dystans 333 kilometrów. Szczegóły zostaną ogłoszone dopiero jutro rano.

Rano z Nawakszut wystartowało 131 motocyklistów z 232, którzy w Lizbonie rozpoczęli rywalizację w Dakarze 2006.